sobota, 28 stycznia 2017

Rozdział I

Łukasz Kruczek krążył nerwowo po parkingu przed lotniskiem w Klingenthal. Zaniepokojeni skoczkowie przyglądali mu się z uwagą.
- Za chwilę wydepcze dziurę w podłodze - mruknęła Zuza do siostry.
- Gdzie jest Biegun? - zawołał nagle, zatrzymując się gwałtownie.
- Jak to gdzie? Południowy na wschodzie, a północny na zachodzie, hehehe.
- O Krzyśka mi chodzi - westchnął ciężko i w geście bezsilności potarł czoło.
- Aaa, to nie wiem - dodał Piotrek i zaśmiał się w charakterystyczny dla siebie sposób.
- Może dostał biegunki? - szepnęła Karolina Zuzie na ucho, po czym zachichotały trochę za głośno, zwracając na siebie uwagę i zawodników, i trenera.
- Klony! Co wyście mu zrobiły? - zapytał Kruczek, mrużąc groźnie oczy.
- Wypraszamy sobie! - prychnęły zgodnie i niezadowolone skrzyżowały ręce. - Jakie klony?!
Cała drużyna stała przez kilka minut w milczeniu, które zakłócały jedynie głośne kroki trenera.
- A temu co? - rzucił w pewnym momencie Biegun, który w nagły i niewyjaśniony sposób zmaterializował się między nimi.
- Krzysiek! - krzyknął podekscytowany Ziobro, przytulając zaskoczonego chłopaka. - Trenerze, on żyje.
- Masz szlaban na wychodzenie z pokoju! - zarządził wściekły Kruczek. - Gdzieś ty się podziewał?!
- Eee... bo wie trener, eee - podrapał się po głowie. - Poznałem dziewczynę.
- Niesamowite... - wtrąciła Karolina.
- Serio, zobaczyłem ładną Niemkę na lotnisku i nie mogłem przejść obok niej obojętnie...
- Ładna Niemka? Zapisać w kalendarzu - dodała Zuza.
- A potem okazało się, że to Polka - dodał zrezygnowany.
- Czyli nie zapisywać w kalendarzu.
- Ej, już zapisałem - zmarkotniał Kubacki.
- To wykreśl - poleciła Zuza i wywróciła oczami. W co one się wpakowały? Całe życie z debilami.
- O, autobus podjechał - zawołał radośnie Kot, zmieniając temat. Jednak mina mu zrzedła, gdy zobaczył, w jakim stanie jest pojazd.
- Co to ma niby być?
- Typowo niemiecki autokar - stwierdziła z powagą Zuza - w Polsce na taki pojazd nawet złomiarz by nie spojrzał.
- Nie gadać, tylko wsiadać - zarządził Kruczek.
Zawodnicy zabrali swoje rzeczy i z markotnymi wyrazami twarzy ruszyli w stronę przeznaczenia. Już prawie przekroczyli wrota niemieckiej precyzji, gdy zatrzymał ich donośne chrząknięcia.
- Opona pękła? - zawołał z przerażeniem Biegun.
- Nie, to tylko Klony - stwierdził przechodzący obok niego Kamil - Czegoż chcecie, najdroższe panie? - zapytał, odwracając się w ich stronę i uśmiechnął się szelmowsko.
- Nasze bagaże same się nie wpakują - spojrzały na nich jak na idiotów, którymi zresztą byli. No, może z wyjątkiem Stocha, ale nie mogły mu o tym powiedzieć, bo reszta poczułaby się urażona.
Kamil i Janek, jako najodważniejsi z grupy pierwsi ruszyli w stronę bliźniaczek.
Trudno, autokar będzie musiał poczekać. To się nazywa oszukać przeznaczenie.
- Dziękujemy - zawołały radośnie, na co chłopcy zrobili przerażone miny, ale odpowiedzieli jedynie niemym skinieniem głowy.
Dobrze, że nie widzieli ich miłych uśmiechów, bo jeszcze, nie daj Boże, dostaliby zawału.

- Biorę łóżko pod oknem - zawołały jednocześnie, wpadając do pokoju.
- O, przynajmniej nie będzie kłótni - stwierdziła Karolina, gdy zobaczyła, że oba łóżka ustawiono pod oknem.
- Gdzie wam to postawić? - spytał Kamil, wchodząc z walizkami.
- Najlepiej poukładać do szaf - zatrzepotała rzęsami Zuza.
- Nie ma mowy! - zawołał oburzony Janek, choć bardziej niż prośba dziewcząt zbulwersowała go mina Kamila, sugerująca, że był gotów się zgodzić.
- Janek ma rację - poparła go Karolina, a biedny Ziobro zrobił wielkie oczy i prawie padł na zawał. Karolina się z nim zgodziła? - Jeszcze musiałybyśmy po nich poprawiać - dodała znudzona, a Janek odetchnął z ulgą. Tak, to zdecydowanie bardziej było w jej stylu - wszystko po staremu.
- No to jak chcecie - stwierdził Kamil, kładąc walizki z boku. Pożegnał się jeszcze z dziewczynami i razem z Jankiem wyszli.
- Co one tam mają? Kamienie? - spytał szeptem młodszy z zawodników, myśląc, że jest już bezpieczny i Klony go nie słyszą.
- Cegły! Będziemy w was rzucać, gdy będziecie skakać - zapewniła Zuza.
- Nie słuchajcie jej. Nie będziemy w was rzucać... jeżeli będziecie dobrze skakać - dodała Karolina i uśmiechnęła się niewinnie.
Tak. Szykował się niezapomniany sezon. Cudem będzie, jeżeli przynajmniej przez miesiąc obędzie się bez ofiar. Jaki idiota wpadł na pomysł zatrudnienia Klonów? Janek tego nie wiedział, ale wiedział, że gdy się dowie, ów człowiek będzie żałował podjętej decyzji. To nie on będzie się mścił. Naśle na niego siostry. Wtedy ten ktoś będzie miał nauczkę na resztę życia. Ziobro aż uśmiechnął się tryumfalnie na samą myśl.
Odwrócił się w stronę pokoju, słysząc głośne śmiechy i zobaczył, jak skaczą po łóżkach. Pokręcił z niedowierzaniem głową. Przecież wszyscy wiedzieli, że bliźniaczki to wariatki. Okej, ich wariatki, ale jednak wariatki.

~ ~ ~

Haha, nie minęły nawet dwa lata, a my przybyłyśmy z rozdziałem! Jesteście z nas dumne, prawda? xD
Następny rozdział może trochę szybciej, ale nic nie obiecujemy :D
Z serdecznymi pozdrowieniami, flamex i Lulu.